Wszyscy żyjemy według jakichś reguł. Poczynając od takich jak codzienne przyzwyczajenia i rytuały a kończąc na normach moralnych i prawnych. Za łamanie tych ostatnich może nas spotkać ostracyzm a w skrajnych przypadkach odpowiedzialność karna. Wbrew pozorom ten wstęp nie zwiastuje, że zamierzam zanurzyć się w pseudofilozoficznych rozważaniach. Jest wręcz przeciwnie.
To proste przesłanie. Skoro obracamy się w określonej rzeczywistości obyczajowej czy prawnej należy się do tych norm stosować albo je zmieniać. Dokładnie w takiej kolejności. Pomijam postawy skrajne i anarchistyczne. I o tym piszę choć przywołując przy tej okazji normy podstawowe czuję coraz większy dyskomfort.
W ostatnim tekście wskazałem na faworyzowanie krewnych przy obsadzaniu osób funkcyjnych na IMP w Rzeszowie co niemalże literalnie odzwierciedla definicję nepotyzmu. Wizerunkowy strzał w kolano. Dokonano jednak już zmian.
Regulaminy to przepisy i rozporządzenia regulujące postępowanie obowiązujące wszystkich członków organizacji. Co można napisać o sytuacji w Ostrowie (U24) kiedy sędzia rozpoczyna zawody wbrew zapisowi nakazującemu przyznanie walkowera a po kilku dniach następuje zmiana regulaminu, która sankcjonuje post factum jego decyzję. Na domiar złego w nadesłanym wyjaśnieniu czytam, że przy takim rozstrzygnięciu kierowano się duchem sportu i zasadami fair-play. W ubiegłym sezonie po meczu w Lesznie z Gorzowem zmieniono wynik przy zielonym stoliku. Wówczas duch sportu i zasady fair-play przegrały z regulaminem czyli w świetle telewizyjnych reflektorów jest on ważny ale gdzie indziej to już nie? Co można napisać o sytuacji w Krośnie, gdzie sędzia przerwał mecz i nie wypełnił procedur z tą decyzją związanych. Mam na myśli czas 30 minut na naprawę toru co byłoby później podstawą do dokończenia meczu lub przyznania walkowera. Nie ma innej, regulaminowej alternatywy. Podmiot zarządzający zatwierdził jednak tą decyzję. Co można wreszcie napisać o niedawnej sytuacji w Rzeszowie, podczas drugoligowego meczu, gdzie sędzia nie pozwolił zastąpić zawodnika kontuzjowanego po upadku z nie swojej winy mimo, że regulamin jasno na to zezwala. W meczu był remis i każdy punkt był niezwykle ważny.
Wielokrotnie w swoich tekstach polemizowałem też z interpretacjami szefa sędziów, które nijak się miały do zapisów regulaminowych. Interpretacja to przecież wyjaśnienie sensu jakiegoś przepisu a nie dopowiadanie czegoś czego w nim nie ma.
To tylko kilka przykładów z ostatniego okresu. To konkretne sytuacje i akurat dobrze opisane w regulaminach. Zadziwiające, że przepisy te zostały zignorowane. Regulamin żużlowy jak każdy tego typu dokument w sporcie jest podstawą rywalizacji. Ktoś go napisał i zatwierdził. Trzeba go na wskroś znać i stosować a jak zmieniać to na przyszłość. To takie oczywiste.
Dostaję wiele pytań na tematy związane z tym sportem. Ostatnie dotyczą między innymi powyższych przypadków co wskazuje, że kibice też już się gubią. Decyzje sprzeczne z regulaminami muszą budzić wątpliwości. Na pewno u kibiców choć może też i u samych sędziów, bo przecież oni nie funkcjonują w próżni.