30 maja mija jedenaście lat jak nie ma go wśród nas. Kariera stała przed nim otworem, lecz niestety życie potoczyło się zupełnie inaczej. Rafał Kurmański, młody człowiek o wielkim walecznym sercu samobójstwo popełnił nad ranem 30 maja 2004 roku w jednym z zielonogórskich hoteli. Pracowity, zawsze uśmiechnięty, skromny, życzliwy takiego go zapamiętaliśmy.
"Kurmanek" był rycerzem zielonogórskiego Falubazu, który walczył o każdy centymetr żużlowego owalu. Ceniony ze dżentelmeński styl jazdy, niesamowity balans ciałem na motocyklu oraz postawę fair na torach żużlowych. Wszyscy wspominają go jako młodego chłopaka o wielkim i walecznym sercu. Pracowity, zawsze uśmiechnięty, skromny i życzliwy – takiego go pamiętamy.
Rafał Kurmański urodził się 22 sierpnia 1982 roku w Zielonej Górze i całe swoje krótkie życie związał z tym miastem. Od najmłodszych lat był obecny na meczach żużlowych na które zabierał go jego dziadek. Właśnie wtedy załapał bakcyla i chciał spróbować sił w tym sporcie. W 1995 roku zapisał się do szkółki żużlowej, gdzie trenował pod okiem trenera Jana Grabowskiego. Już w szkółce mówiono, że jest olbrzymim talentem. Licencję żużlową zdobył 11 maja 1999 roku na torze w Toruniu. Bardzo szybko stał się czołowym juniorem zielonogórskiego klubu i jego kariera potoczyła się w błyskawicznym tempie. Ataki "po szerokiej" stały się jego znakiem rozpoznawczym. Schowany głęboko za kierownicą wjeżdżał tam, gdzie inni zawodnicy widzieli już tylko bandy. Właśnie tak "Kumanek" przemknął parze z Gniezna w 2002 roku, kiedy to jego drużyna walczyła o miejsce w ekstralidze. To właśnie on był ojcem sukcesu, zdobywając w tym meczu piętnaście punktów z bonusem wprowadził swój ukochany klub do najwyższej klasy rozgrywkowej.
Nieco gorzej "Kurmankowi" szło w zawodach indywidualnych. Na przeszkodzie głównie stawały kontuzje, choroba czy najzwyklejszy pech. Mimo to zapisał na swoim koncie kilka sukcesów jak: srebrny medal Mistrzostw Europy Juniorów (2001), szóste miejsce w finale Indywidualnych Mistrzostw Polski (2002), szóste miejsce w finale Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów (2002), drugie miejsce w finale Srebrnego Kasku (2002) czy pierwsze miejsce w Łańcuchu Herbowym Ostrowa (2002). Wspólnie z Dawidem Kujawą i Sebastianem Smoterem w 2001 roku zdobył złotym medal Młodzieżowych Mistrzostw Polski Par Klubowych a rok później brąz. W 2000 roku wywalczył z drużyną brązowy medal w Młodzieżowych Drużynowych Mistrzostwach Polski.
Rosnąca popularność nigdy go nie zmieniła i nie zawróciła mu w głowie. Był niezwykle pracowity, koleżeński i bardzo lubiany w środowisku żużlowym. Wiosną 2001 roku przeżył tragedię. Na torze w Peterborough upadek wyeliminował go z walki o najwyższe trofeum w kategorii juniorów. Mimo tych przeciwności losu szybko podniósł się i rok później był pewnym punktem klubu z Zielonej Góry kończąc sezon ze średnią biegową 2,12.
W 2003 roku wystartował z dziką kartą w Grand Prix Europy na torze w Chorzowie zajmując dziewiętnaste miejsce. Kolejny sezon zaczął równie dobrze. W Toruniu zdobył 12 punktów, a w meczu przeciwko Atlasowi Wrocław na swoim koncie zgromadził komplet piętnastu punktów. Później niestety nadszedł kryzys. W 2004 roku podpisał kontrakt na Wyspach Brytyjskich z drużyną Swindon Robins, a w Szwecji parafował umowę z Kaparną Goetebrog. W swoim ostatnim meczu ligowym w karierze na torze w Lesznie zdobył dziesięć punktów z trzema bonusami. Nikt nie przypuszczał jeszcze, że był to jego ostatni występ w lidze polskiej. Wydawał się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, aż do feralnej nocy z 29 na 30 maja w której wszystko się skończyło. 30 maja 2004 roku Rafał Kurmański tragicznie przerwał nić swojego życia, będąc na najlepszej drodze do szczytów kariery. Dzień później przed meczem z Unią Leszno stadion przeszyła tragiczna wiadomość – Rafał Kurmański nie żyje.
22-letni żużlowiec Quick-Miksu Zielona Góra powiesił się na klamce od drzwi do łazienki w hotelu w Zielonej Górze. Gdyby nie jego przedwczesna śmierć dziś byłby uznawany za jednego z najlepszych żużlowców świata. Zapewne każdy powiedziałby sobie dziś, że to mógłby być drugi Tomasz Gollob. Tak się jednak nie stanie. Teraz Rafał rozegrał swój najważniejszy bieg w niebie... Spoczywaj w pokoju!