Przełom roku to tradycyjnie już czas refleksji nad tym co nas w mijającym roku spotkało oraz co może nas czekać w nadchodzących dwunastu miesiącach.
O roku 2020 napiszę krótko: był naznaczony pandemią. Maseczki, obostrzenia, ograniczenia wpisały się już w nasze życie codzienne choć jeszcze rok temu taki scenariusz traktowalibyśmy w kategoriach przepowiedni o charakterze science fiction. Teraz nie da się nie zauważyć, że nasze życie czy tego chcemy czy nie uległo zmianie. Złej zmianie. Zmienił się także żużel. Mimo wszystko raz z kibicami, raz bez sezon w Polsce został odjechany a mistrzowie wyłonieni. W naszej sondzie na początku roku większość głosujących uważało, że sezon będzie skasowany! A jednak się udało. I to jak. Bartosz Zmarzlik obronił tytuł Indywidualnego Mistrza Świata. To wielki wyczyn.
Z pozasportowych aspektów minionego sezonu chciałbym zwrócić uwagę na siłę telewizji. To ona uratowała sezon. Nie tylko zresztą żużlowy. Solą rywalizacji sportowej są kibice i bez nich nie ma ona większego sensu. W minionym roku widownia przeniosła się ze stadionowych krzesełek na fotele przed telewizyjnymi odbiornikami ale dzięki temu właśnie sport nie zamarł całkowicie.
Moje życzenie na Nowy Rok i sezon to właśnie powrót kibiców na stadiony. I nie 25 czy 50 procent ale w pełnym wymiarze niczym nieskrępowany. I w każdym meczu. To życzenie wiąże się bezpośrednio z najważniejszym, dotyczącym wygaszenia pandemii i wszystkiego co jest z nią związane. Wydaje się, że jeżeli do tego dojdzie nasze życie w tym i sport wrócą do stanu, który można będzie w końcu nazywać normalnością.
Mam nadzieję, że tak właśnie się stanie i do zobaczenia na stadionach w sezonie 2021.